Zawsze bałam się
latać, chociaż wtedy czułam się wolna, niczym ptak. Mogłam na wszystko spojrzeć
z góry i nawet największe góry były maciupeńkie. Lot z Nowego Jorku do Londynu
trwał prawie dziesięć godzin. Męczące, ale wierzyłam, że wracając do domu znowu
zaznam spokoju. Spokoju, którego tak bardzo brakowało mi w ostatnich
miesiącach. Rok spędzony w Stanach miał być wyjątkowy, staż w wielkiej
korporacji, mieszkanie, samochód. Nowy Jork zawsze był moim małym marzenie. Gdy
dostałam propozycje wyjazdu byłam przeszczęśliwa, nie musiałam długo się
zastanawiać. Tydzień po telefonie byłam już w Ameryce. Wielki świat był u moich
stóp.
Przez ten rok wiele
się wydarzyło, nie ze wszystkiego, co się stało przez te dwanaście miesięcy
jestem dumna. Ale to nie czas żeby o tym myśleć, to już za mną, teraz wracam do
Londynu i zaczynam od nowa.
Po długim locie
wreszcie wylądowałam na angielskiej ziemi. Z uśmiechem na ustach wzięłam swoją
wielką walizkę i weszłam do hali, w której panował ogromny ruch. Wśród tak
wielu osób próbowałam odnaleźć tak dobrze znajomą mi twarz. W końcu w rogu
dostrzegłam mojego najlepszego przyjaciela. Rzuciłam torbę i pobiegłam w jego
kierunku. Gdy tylko mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął i objął mnie swoimi
umięśnionymi ramionami.
- Ale się stęskniłam!
- Ja też, ale puść mnie,
bo zaraz mnie udusisz! – powiedział ze śmiechem. Wróciłam po walizkę i po
chwili objęta ramieniem Walijczyka wyszłam z lotniska.
Z Aaronem znaliśmy się
prawie dwadzieścia lat. Poznaliśmy się w Caerphilly, moim dziadkowie od strony
ojca mieszkali w Walii i zawsze spędzałam u nich wakacje. Dzięki temu poznałam
Ramseya. Jego dom znajdował się na tej samej ulicy i jakoś tak wyszło, że
staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Byłam przeszczęśliwa, gdy dowiedziałam się,
że przenosi się do Londynu. Miałam mojego wariata przy sobie. On wie wszystko o
mnie, ja wiem wszystko o nim. Nie raz razem leczyliśmy kaca czy płakaliśmy na
amerykańskich dramatach. Był dla mnie jak brat, którego kochałam najbardziej na
świecie. Ludzie mówią, że nie istnieje przyjaźni męsko-damska, bo prędzej czy
później któreś się zakocha. Nie wierzę w to, my jesteśmy idealnym przykładem na
to, że istnieje. Dwa lata temu, gdy byliśmy już po trzeciej butelce wina
zawarliśmy pakt. Jeżeli do trzydziestki żadne z nas nie znajdzie swojej połówki
wtedy spróbujemy. W końcu związek opiera się na przyjaźni, a u nas z tym nie
najgorzej. Najgorsze przy wylocie do Stanów było rozstanie z Aaronem, ale na
szczęście jest Skype, Whatsapp, wiedzieliśmy, że zawsze będziemy w kontakcie.
Przez pierwszy miesiąc rozmawialiśmy codziennie, czasami o niczym, pogodzie czy
durnym serialu. Ale rozmawialiśmy. Z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej,
telefony raz na tydzień, dwa.. Każde z nas zaczęło żyć swoim życiem. Doszło do tego,
że nie słyszałam jego głosu przez pięć miesięcy. Tak bardzo chciałam wtedy
zadzwonić, ale nie mogłam.. Ale teraz wróciłam i już nic nie stoi na
przeszkodzie żebyśmy znowu zajadali się lodami czekoladowymi w Hyde Parku.
- W lodówce nic nie
mam, ale zamówi się coś. Chińszczyzna czy może ta tajska knajpka? Ale się
stęskniłam z Londynem. – powiedziałam rozemocjonowana, gdy jechaliśmy białym
Porsche Aarona.
- Nie mogę dzisiaj.
Zawiozę Cię tylko do domu i muszę jechać. – powiedział patrząc cały czas na
drogę.
- Jak to? Nie ma mnie
rok, a gdy już wracam to ty nie możesz? – krzyknęłam zdenerwowana. Nie
wierzyłam swoim uszom. Jak to nie miał czasu? Dla mnie?
- Nadine, musimy
porozmawiać. Trochę się zmieniło przez ten rok.
- Aż tyle, że nie
możesz spędzić ze mną wieczoru i upić się na kanapie?
- Tak. – przełknął
nerwowo ślinę i krótko na mnie spojrzał. – Zaręczyłem się.
- Co? – tylko tyle
potrafiłam z siebie wydobyć. Zabrakło mi powietrza i coś ukuło w serce.
- Za trzy miesiące się
żenię. – odpowiedział spokojnie. – Colleen poznałem pół roku temu, jest
wspaniałą dziewczyną na pewno się polubicie.
- Z pewnością. –
mruknęłam.
- Nadine proszę Cię.
Przyjadę do Ciebie jutro, obiecuję.
- Jasne. Miłego
wieczoru. – wyszłam z samochodu i trzasnęłam drzwiami.
Byłam wściekła, niby
cieszyłam się, że Aaron poznał dziewczynę, z którą jest szczęśliwy, ale miałam
złe przeczucia. Zresztą już nie ma dla mnie czasu, co będzie potem? Nie chcę go
stracić..
~~~~~~~~~~
Co te ferie robią z człowiekiem.
Witam na kolejny blogu mojego autorstwa, tym razem przeniosłam się na Wyspy, do Aarona. :)
Wpisujcie się do zakładki informowani albo obserwujcie, tak będzie prościej mi was informować o nowych rozdziałach.
Do następnego, Ines ;*
Witam na kolejny blogu mojego autorstwa, tym razem przeniosłam się na Wyspy, do Aarona. :)
Wpisujcie się do zakładki informowani albo obserwujcie, tak będzie prościej mi was informować o nowych rozdziałach.
Do następnego, Ines ;*
Ramsii!! *O*
OdpowiedzUsuńja tu zostaję i nie odchodzę <3
o m f g, czekam na jedynkę <3
Aaron, Aaronek, Aaroniątko *.* Jak on mógł kogoś poznać, zaręczyć się i nic nie powiedzieć swojej przyjaciółce? :(
OdpowiedzUsuńCzekam na pierwszy rozdział ;*
Aaron James Ramsey, moja miłości! ♥
OdpowiedzUsuńCo ty robisz?! Zostawiasz swoją przyjaciółkę dla Colleen?! Porąbany jesteś gościu...
Czekam na jedyneczkę! Pozdrawiam ♥
Miałam fatalny dzień, a widok tego gifa tak bardzo poprawił mi humor, że już o niczym nie pamiętam! Dzięki kochana, dzięki Aaron! :') <3 Zdecydowanie za bardzo go lubię...
OdpowiedzUsuńAle pół roku i ślub? Aaron, ty na pewno dobrze to przemyślałeś? Zobacz, jest jeszcze Nadine, o sobie nawet nie wspominam. Cóż, bylebyś był szczęśliwy.
Bardzo cieszę się, że udało mi się namówić Cię na to opowiadanie, bo właśnie powstaje kolejne arcydzieło! <3 Buziaki kochana! ;**
Świetnie się zapowiada i z pewnością będę tu często wracała ;*
OdpowiedzUsuńAaron, mówię Ci będziesz żałował tego małżeństwa(jeśli w ogóle do niego dojdzie). No, cóż miłość nie wybiera. Czekam na pierwszy.
OdpowiedzUsuńPS. Zdążyłam już pobrać gifa, dziękuję.
Hohohoh :p intrygujący początek, niby przyjaciele, ale gdy Nadine usłyszała o dziewczynie Aarona to chyba nie była zbyt zadowolona ;p więc czekam na pierwszy rozdział z niecierpliwością :) Buziaki Aguś :*
OdpowiedzUsuńHah, niby przyjaźń, ale coś widzę, że nie całkiem. Usłyszała o narzeczonej i aż było widać zazdrość. Czyli jednak...
OdpowiedzUsuńCiekawie.
Bardzo fajnie się zapowiada!
OdpowiedzUsuńCzekam na jedyneczkę!
Zapraszam do siebie http://givemelastbreathe.blogspot.com/ :)
Ramseeey. <3
OdpowiedzUsuńciekawie się zapowiada, będę czytać. :*